17.07...21.07...
jesli chodzi o tamtem dzien.. to przezylam.. bylam strasznie zestresowana.. ale chyba nie tylko ja.. ale minelo.. i juz pierwsze takie spotkanie sie nie powtorzy.. to wiadomo.. pierwszy raz jest tylko raz ;) czy na drugim bede bardziej wyluzowana? watpie.. z tego stresu nawet wieczorem wtedy zlapalam dola.. i lezac przy M.potem patrzac jak spi.. mialam jak to zwykle ja 100 mysli na minute.. i nawet lzy mi poplynely..
teraz tez "cos we mnie siedzi" zaraz przyjdzie a mi jest smutno... a przeciez kocham M. dlaczego jeszcze o tym nie wie?.. ech.. dlaczego nie potrafie mu tego powiedziec?.....
potrzebuje psychologa... i to pilnie.....
PS. ale chyba zakonczyl sie okres fatum.. M. mialo nie byc na urodzinach.. i znow mialy byc kolejne bez tej ukochanej osoby.. ale jednak wrocil... wiec wszystko sie zmienia.. wiec moze jednak "cos" w tym jest.......
najpiekniejszy prezent.. Ty ;)
Dodaj komentarz