raz jest lepiej raz troche gorzej.. jak to w zyciu
przyszlam pod jego dom.. nie potrafilam byc tak blisko i nie przyjsc.. powiedzial, ze wygladalam jak duch gdy mnie zobaczyl stojaca na ulicy.. mial jechac do rodzicow.. wyjechac z miasta na weekend.. ale.. nie potrafil mi powiedziec odejdz.. i choc pytal setki razy dlaczego przyjechalam.. choc setki razy mowil wyjedz jutro, jedz do domu.. ja.. wciaz tu jestem.. i spie u niego w domu..
na poczatku bal sie nawet mnie dotkac.. chcial abym wyjechala bo wiedzial, ze nie bedzie potrafil mi sie oprzec.. nie potrafil byc blisko i nie dotkac, nie pocalowac, nie przytulic... Duzo pomogla mi w zostaniu jego mama.. Pani Maria aah gdyby nie ona... ona wytlumaczyla mu, ze nie musi sie mnie obawiac.. i.. jak to mamie uwierzyl.. zostalam..
Na weekend do rodzicow pojechalismy w poludnie w sobote.. razem.. wieczorem poszlismy na impreze tradycyjna przed slubem jego przyjaciela.. jejku jak on patrzyl na male dzieci, ktore tam byly..
noc i ranek byly bardzo stresujace.. byl przerazony.. potym co zrobil.. ja wiedzialam, ze jest bezpieczny.. ale on byl zly.. dopiero kilka wykonanych telefonow go uspokoilo.. i znow bylo milo, i spokojnie..popoludniu siedzialam z jego mama na werandzie.. on trenowal football.. wieczorem ogladalismy wspolnie wszyscy mecz olimpiakosu..
w niedziele wrocilismy do Aten.. tego wieczoru.. poszlismy grzecznie spac..
w poniedzialek.. on poszedl do pracy.. ja pochodzilam po miescie.. wrocilam po lekkim zgubieniu sie w jego dzielnicy i pojechalismy na kawe :) Jakiz to byl widok z gory na oswietlone Ateny.. panorama miasta jest ooogromna... miasto jest strasznie zatloczone budynkami.. i szalenie rozlegle
w ogole juz zwiedzajac zauwazylam, ze miasto jest strasznie rozne.. od brudnych, obskurnych budynkow z wybitymi szybami.. po te ladniejsze.. pomalowane.. Antyczne resztki i duuzo zieleni.. nawet mogloby mi sie tu podobac tak sobie niesmialo mysle..
dzis jest wtorek, jutro wyjezdzam.. dzis czeka nas ostania chyba najwazniejsza jak na razie rozmowa.. choc nie planujaca przyszlosci..
Chcialam cos przygotowac na te "negocjacje" ale kuchenka chyba nie dziala.. szkoda..
Ps. nie napisalam chyba, ze wczoraj spytal czy bym zostala na dluzej ;) aaah