wszystko idzie zgodnie z planem..
a ja jak zwykle musze znalezc jakis problem nawet gdy go nie ma.. otoz dzienniczku zaczyna mi naprawde zalezec na Bertim.. i to jest moj problem, bo nie moge pozbyc sie mysli,ze na niego nie zasluguje, ze jestem okropna i pewnie go skrzywdze itp a on jest za dobry by cierpiec.. poza tym jesli wyjade w wakacje? to nie dosc, ze on by cierpial to jeszcze ja bo sie przyzwyczaje..zakocham(o ile juz tego nie zrobilam) i potem nie zniose rozstania w wakacje.. a z 2 strony nie chce zeby sie meczyl i czekal.. i cio ja mam bidulka zrobic.. z jednej strony chce byc szczesliwa a z drugiej te moje wieczne obawy,ze nie sprostam wymaganiom.. ech.. co za zycie...